piątek, 27 stycznia 2012

KAMBODŻA w TRZECH ODSŁONACH - SihanoukVille 21.12-27.12.2011

21.12. w godzinach wieczornych docieramy do SihanoukVille na południu Kambodży. W SihanoukVille na próżno szukać francuskiej zabudowy kolonialnej czy antycznych pagód, miasto zbudowane jako port w późnych latach 50tych jest zdecydowanie znacznie nowocześniejsze i kosmopolityczne niż inne miasta w Kambodży.

SihanoukVille zostało nazwane na cześć króla Sihanouk, barwnej i kontrowersyjnej postaci w historii Kambodży. Panował on w latach 1941-55 i 1993-2004, ponadto był głową państwa w latach 1960-1970, 1975-1976 i 1991-1993.Choć jego działania w dużej mierze przyczyniły się do uzyskania niepodległości w 1953, to również w pewnym okresie wspierał Czerwonych Khmerów i po ich dojściu do władzy w 1975 roku stał się głową państwa, mimo iż faktyczną władzę sprawował Pol Pot. W 2004 abdykował ze względu na zły stan zdrowia, a na następcę wyznaczono jednego z jego synów Norodom Sihamoni, który nie cieszy się zbytnim poważaniem wśród poddanych, głównie z powodu dość rozwiązłego trybu życia (dla Khmerów których wartością nadrzędną jest rodzina, 58letni kawaler artysta – zawodowy tancerz i miłośnik baletu, który większość życia spędził poza Kambodżą - nie jest wzorem godnym respektu i naśladowania).




Z dworca autobusowego udajemy się tuk tukiem w stronę wcześniej już wybranej plaży – Otres Beach (najmniej zatłoczona i turystyczna) i robimy krótki rekonesans po dostępnych kwaterach. Ostatecznie decydujemy się na nowe bungalowy Mien Mien w cenie 20 USD za dobę, z klimatyzacją i prywatną toaletą. „Obsługa klienta” co prawda pozostawia wiele do życzenia, tak zblazowanej i wszystko-mi-jedno dziewczyny chyba jeszcze w życiu nie widziałam, ale cóż…w Kambodży wszystko ma swój urok.

Pierwszy wypad do knajpy i już wiemy, że będzie nam się podobać – cisza, mało ludzi, chilloutowa muzyka, odgłos fal, ciepłe morze „za płotem”. Przy kolacji kelner zachęca nas do jutrzejszego wypadu łodzią na snorkeling – ponieważ jutro moje urodziny i tak chcieliśmy zrobić coś specjalnego, decydujemy się bez chwili zastanowienia.





Następnego dnia rano ruszamy łodzią motorową w morze - w planie 3 wyspy: dwie wyłącznie do snorklowania z łodzi, jedna do plażowania. Warunki do snorkelingu nie najlepsze, rafa całkiem sympatyczna, rybki jakieś też są, natomiast widoczność bardzo słaba. Potwierdza nam to wcześniej zasłyszane opinie, że Kambodża nie jest najlepszym miejsce do nurkowania, a na pewno nie w tym sezonie.

Za to Bamboo Island rozkłada nas na łopatki Cudownie biały piasek, lazurowa woda, palmy, bambusy, kokosy, czego chcieć więcej? No może łyk whisky, które Jarek dzielnie dzierży zawsze w plecaku „tak na wszelki wypadek żebyśmy się nie potruli:)”.






Spędzamy parę godzin na wyspie, rozkoszując się otaczającym pięknem. Baaaaardzo egzotyczne urodziny. Wieczorem idziemy jeszcze na kilkukilometrowy spacer wzdłuż plaży, mijając zaledwie kilku zrelaksowanych spacerowiczów. Podziwiamy przepiękny zachód słońca i jemy kolację w prawie opustoszałej restauracji - w końcu trafiamy na pyszny Tom Yam i jeszcze lepsze bakłażany z owocami morza. I piwo lane za 70 centów! Nie mogłabym wymarzyć sobie milszych urodzin i życzę sobie, by to uczucie wyjątkowości towarzyszyło mi podczas każdych kolejnych.

Kolejne dni spędzamy głównie na plaży, pływając, czytając, nicnierobiąc - słońce niemiłosiernie nas rozleniwia i wysysa resztki energii, które zostały po wcześniejszym 2 tygodniowym bieganiu. Co jakiś czas robimy wypad do miasta np. żeby załatwić wizę do Wietnamu, której wyrobienie zajmuje nam niecałe 5 minut (podobno najszybciej na świecie) oraz po inne zakupy pierwszej bądź drugiej potrzeby.

W Wigilie w ciągu dnia bierzemy kajak i dopływamy do sąsiedniej plaży oddalonej o jakieś 3 km. Dzięki Bogu, a w zasadzie znajomym (dzięki Paula!) nie zdecydowaliśmy się na Ochheuteal Beach – plaża zatłoczona, tysiące ludzi, stragan na straganie, knajpa na knajpie i wszystko to co dla mnie jest antonimem prawdziwego odpoczynku. Po zrealizowaniu zakupu dnia, czyli pocztówek i znaczków, ponownie wsiadamy do kajaka chyboczącego się na, już niestety nie tak spokojnym jak wcześniej, morzu. Po pół godzinie machania wiosełkami we wszystkie możliwie strony, moja choroba morska daje się we znaki, opuszczam mego najdroższego nieustraszonego kajakarza i kontynuuję wyprawę brzegiem.








Przed wyjściem na kolacje wigilijną nieco "kolędujemy" razem z Natalką Kukulską i Krzysztofem Krawczykiem:). Jaro zapuścił brodę więc śmiało można powiedzieć że element mikołajowy jest. Stolik znajduje się 2 metry od morza, a nasze świąteczne menu składa się z sałatki greckiej jedzonej pałeczkami, krewetek smażonych, czerwonego snapera, frytek i australijskiego wina także trochę kultury też jest. Nasza pierwsza gwiazdka świeci kiedy Wy jeszcze wszyscy w wirze ostatnich przygotowań i mimo, iż uwielbiam nasze tradycyjne święta, to fajnie zrobić czasem coś tak zupełnie inaczej.








W SihanoukVille zostajemy jeszcze 3 kolejne dni, odkrywając prawdziwie niebiańską i bezludną plażę, która kosztowała nas utopieniem m.in. netbooka. Ale - warto było!

Otres Beach została umieszczona na liście 22 najlepszych plaży w Azji wg Forbes’a i chyba wiemy już dlaczego...












27 grudnia wieczorem wsiadamy w autobus do Ho Chi Minh City. Nocny autobus z leżącymi siedzeniami okazuje się być zwykłym autobusem dodatkowo z przesiadką w Phnom Penh, ale co najważniejsze następnego dnia w godzinach porannych docieramy do Wietnamu.
W Kambodży spędziliśmy łącznie 12 dni, ogromnie różnorodnych dni, poznając historię od czasów świetności starożytnego imperium khmerskiego przez okrutnie krwawe wydarzenia okresu Czerwonych Khmerów i wojny domowej po atmosferę totalnej sielanki i luzu na przepięknej piaszczystej plaży. Kambodżę polecam każdemu, zwłaszcza teraz, zanim zostanie kompletnie zalana falą stonki turystycznej. Poniżej kilka namiarów, które gdzieś, kiedyś mogą się przydać.

NAMIAROADRESY:

Shadow of Angkor II – Guesthouse&Restaurant; Siem Reap
www.shadowofangkor.com; shadowofangkor@gmail.com

King Guesthouse; Phnom Penh
www.kinghostel.com; kingguesthouse@hotmail.com

Mien Mien Bungalow; SihanoukVille, Otres Beach
mienmienotres@gmail.com; te. 012 51 40 78

Angkor Hospital; Siem Reap (jeśli ktoś ma ochotę na dotacje)
https://angkorhospital.org/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz