czwartek, 2 czerwca 2011

Chinese & Japanese Garden





Dziś po porannym rozruchu na siłce postanowiłam zeeksplorować nieco bliższe nam okolice niż ostatnio i w oddaleniu 2 stacji metra znalazłam kolejne niezwykle relaksujące miejsce w tym podobno wiecznie pracującym mieście (dziś wpadł mi w oko tytuł artykułu w codziennej gazecie, którą podrzucają nam do domu, że Singapurczycy pracują nawet na urlopie – szczegółów jednak nie dotyczyłam, gdyż cały artykuł był już w chińskiej sekcji. Bezpłatna gazeta My paper (podtytuł: The best of both worlds) jest wydawana codziennie łącznie z weekendem i podzielona na sekcję anglo- i chińskojęzyczną, wszystkie aktualne informacje z kraju i świata także jestem na bieżąco z hiszpańskimi ogórkami w Niemczech).










Chinese Garden został założony w 1975 i zaprojektowany przez Prof. Yuen-chen Yu - sławnego(?) architekta z Tajwanu zgodnie z kanonami chińskiej sztuki komponowania ogrodów. Park jak park:)… pagody pojedyncze, bliźniacze, ogród Bonsai, ogród obfitości, herbaciarnia, pomniki Konfucjusza… Most widoczny na zdjęciu nieco poniżej prowadzi do ogrodu japońskiego, nieco mniej spektakularnego, ale równie przyjemnego dla oka.








Wszystko czyściutkie, przystrzyżone, dostrzeżone, nic nie pozostaje nie zauważone…. W każdym parku, miejscu w Singapurze trwają jakieś prace – zmieniają z ładnego na piękne, wysokiego w najwyższe, równego w równiejsze itd. Gdzieś w powietrzu wisi tendencja do nieustannego polepszania, udoskonalania i tak już całkiem atrakcyjnej rzeczywistości.



W parku znajduje się też muzeum żółwi wodnych i lądowych – podobno największe zbiory na świecie. Nie uczestniczyłam, jakoś wolę obserwować chłopaków w naturalnym środowisku:



Ale właśnie natknęłam się na artykuł w sieci z 2009 roku: Dziesięć rzadkich i cennych żółwi lądowych zostało w sobotę skradzionych z prywatnego muzeum Żółwi Wodnych i Lądowych w Singapurze – to trzeci taki przypadek w ostatnich 3 latach. Złodzieje ukradli 3 żółwie promieniste i 7 zółwi gwiaździstych, które razem warte są około 50 tysięcy USD.

Czyli są złodzieje, no proszę a jednak..., czyli wcale nie raj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz