Wiele/u z Was pyta mnie jak tam z Jarkiem, jak nam się układa w końcu stacjonarnie etc. Także na forum publicznym (wybacz Kotku) odpowiadam, że dobrze, ba chyba nawet bardzo dobrze. A na potwierdzenie zdjęcia poniżej:
Dla niewtajemniczonych - Jarek nie przeprowadza wcale singapurskich dzieci przez ulicę, a dzielnie pracuje w takim wdzianku na statku/w stoczni. Nie, nie codziennie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz